Marrakesh Cafe to miejsce dla osób, które chcą zjeść coś wegańskiego, bezglutenowego lub bezmlecznego.
Są tu oferowane śniadanie, lunche, kanapki, desery oraz herbaty, kawy, soki, napoje zimne, koktajle (a’la smoothie), shake’i, alkohole i szisza. Można zamówić danie z karty lub wybrać co się tylko chce z baru i zapłacić za ilość gramów na talerzu. Wystrój jest cudownie kolorowy, a miejsca do siedzenia bardzo dużo.
– Talerz na wagę – pamiętam, że eM. żałował, że zapomniał nałożyć sobie oliwek;) Pamiętał natomiast o falafelu, faszerowanych liściach winogron, mini-picie/ bułeczkach z wypełnionym środkiem, hummusie, burakach z białą fasolą, zielonym placku z warzywami i sosem pomidorowym.
– Lafa – falafel, hummus, świeże warzywa (ogórek, pomidor, kapusta z marchewką), sosy zawinięte w pitę. Porcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania – była ogromna! Mimo, że pita była zapieczona, to środek był zimnawy. Jednak wcale, a wcale mi to nie przeszkodziło w rozkoszowaniu się daniem. Było pyszne, bardzo pyszne, nawet w takiej temperaturze:)
– Herbata biała z płatkami róży – delikatna i aromatyczna (ale nie sztucznie!)
– Cola – skład nie bardzo mnie do niej przekonał;)
– Ciasto daktylowe – upieczone przez wieloletnią wegankę. Bezbłędne, super pyszne, rewelacyjnie naturalne (cukrem były tu daktyle)!
Atmosfera miejsca jest wakacyjna, a Kelnerki bardzo miłe, empatyczne i po prostu do rany przyłóż:)