Makaron można zjeść w zupie (też mlecznej czy kompotowej – jedzonej najczęściej w lecie), drugim daniu (też na słodko – pamiętacie przedszkolny makaron z twarogiem na słodko i truskawkami?), sałatce, deserze… Ja lubię makaron pod każdą postacią – byle nie był rozgotowany;)
Makaron może być jajeczny lub nie (wtedy w składzie ma tylko mąkę, wodę i ewentualnie dodatki np. koloryzujące). Może być zrobiony z mąki różnego rodzaju – pszennej, semoliny (odmiana pszenicy, tzw. durum), orkiszowej, żytniej, ryżowej, sojowej… Od składników makaronu zależy jego wartość odżywcza – zawartość białka, tłuszczu, węglowodanów, błonnika, a także oczywiście smak i długość gotowania. Ja wolę makaron gotowany al dente. Wody raczej nie solę, za to dodaję kroplę oliwy.
Dzisiejszy post jest o zielonym makaronie orkiszowym. Zielonym, bo został zabarwiony spiruliną, czyli sinicą (znacie cytrynowe lody giuseppe ze spiruliną?).
Jest zrobiony z pszenicy orkiszowej (ekologicznej!) – starej odmiany pszenicy. Orkisz jest bogatszy, w porównaniu ze zwykłą pszenicą, w białko, błonnik, witaminy A, E i D oraz cynk, miedź i selen. Podsumowując – jest zdrowszy. Dodatek spiruliny, poza kolorem, zwiększa nieco wartość odżywczą makaronu (o białko, witaminy, magnez).
Makaron gotuje się długo, bo ponad 10 minut (13-16). W czasie gotowania nieco blaknie. Jak dla mnie pachnie niezbyt ciekawie, ale za to smakuje mi;) Jadłam go z sosem pomidorowym (zdjęcia wyszły fatalnie) i mozarellą – uwierzcie – kolory były niesamowite!