Kolejna polecona i kolejna azjatycka (dokładnie tajska) restauracja nowojorska – Sea. Poszliśmy do tej na Manhatanie (na stronie internetowej jej nie ma). Przywitał nas nowoczesny wystrój z wszędobylskimi „bąbelkami”. Akcenty kultury wschodu przypominały o orientacji kuchni, a chillowa muzyka pozwalała na relaks.


Poza restauracją jest też spory bar i na pewno odbywają się tam imprezy. Jedzenie wybiera się z menu w formie kartek pocztowych,

Kliknij w zdjęcie, powiększy się
a kelner przynosi dania w rękawiczkach – szkoda, że lateksowych;)
– House soup – wybrałam z tofu (można było wziąć też kurczaka), z różnymi warzywami. Zupa była czystym gorącym bulionem, do którego wrzucono (albo tuż przed podaniem, albo chwilę wcześniej) warzywa – różyczki brokuła, plastry marchewki, piórka czerwonej i zielonej papryki oraz czerwonej cebuli, małe pieczarki, strąki zielonej fasoli i połówki pomidorka koktajlowego. Dzięki temu warzywa były bardzo chrupiące i w zasadzie każda łyżka zupy smakowała trochę inaczej;) Fajny pomysł na zupę na imprezę czy spotkanie – w sumie jedną, ale z wieloma opcjami smakowymi! Pokrojone składniki (warzywa, ugotowane mięso, tofu) rozłożone osobno w miskach/ miseczkach/ salaterkach mogą zostać wybrane wedle osobistych preferencji i zalane bulionem już we własnej misce. Warto, żeby był on wegetariański (warzywny), gdyby na imprezie pojawili się wegetarianie.

– Classic Tom Yum z kurczakiem (ewentualnie krewetkami albo tofu) – cienkie plastry kurczaka z pomidorami i cebulą w ostrym bulionie (bo z ostrymi papryczkami) z trawy cytrynowej. Z dodatkiem pieczarek smakowała nieco jak Stroganow (tak, tak Stroganow, bo Pan, który wymyślił danie, nazywał się StrogAnow), ale z kolendrą! Bardzo egzotycznie!

– Pad Thai Shrimp (albo Chicken) – makaron ryżowy (płaskie, grube wstążki) z roztrzepanym jajem, dużymi krewetkami (z ogonkami), orzechami arachidowymi, strąkami fasoli i dymką w słodkawym sosie (prawdopodobnie doprawionym czymś w rodzaju słodkiego terijaki). Danie o wyglądzie raczej zniechęcającym do jedzenia, bo ciemnobrązowa masa (poza plamami zieleni z warzyw) mogła kojarzyć się jednoznacznie, ale początkowo było bardzo smaczne. Początkowo, bo porcja była na tyle duża, że pod koniec ten słodkawy smak po prostu mi się znudził…

– Spicy Thai Herbs Fried Rice with Beef – ryż smażony z roztrzepanym jajem, dymką, pastą chilli, imbirem, tajską bazylią i kolendrą podany z cienkimi plastrami wołowiny marynowanej w orientalnych przyprawach. Ostrość była ostatnim wyczuwalnym smakiem, w związku z czym potrawa mogła być zwodnicza dla osób nieodpornych na pikantne smaki;) Do tego dodatkowa porcja warzyw gotowanych na parze – chrupiące i dające odpocząć po dobrze przyprawionym daniu głównym.

Porcje podawane w Sea są bardzo duże, więc zamówienie i zjedzenie zupy z drugim daniem może grozić pęknięciem;) Na szczęście niezjedzone potrawy mogą zostać zapakowane na wynos.
I nie wspominałam jeszcze o wodzie, wodzie i wodzie z lodem! Choć w Sea kelnerzy wykazywali większą opieszałość w jej dolewaniu;)
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...