Już na mszy roznosiły się zapachy obiadu! A po niej razem z większością wiernych przeszliśmy do sali obok na poczęstunek.
– Zupa z kurczaka z grubym makaronem, serem żółtym i marchewką – ciepła i smaczna, choć kościół jest ogrzewany tak, jak dom, więc nie trzeba było się rozgrzewać.
– Hot-dogi – bułka zimna, parówka podpiekana i cała masa dodatków – ketchup, musztarda, sos zielony z papryki i czerwony z pomidorów, tarty ser żółty. To były poważne hot-dogi, do samodzielnego przygotowania.
– Do picia – kawa już słodka (można było dolać sobie mleka), napoje intensywnie czerwony i zielony, również bardzo słodkie.
– Deser – muffiny czekoladowe i cytrynowe wysmarowane kremem (czekoladowym i waniliowym), muffiny małe z makiem, ciasta.